Panowie Andrzej Plichta, Arek Guenther i Mariusz Rusiecki to kierowcy GAiT, którzy w ostatnim tygodniu podczas wykonywanych obowiązków, udzielili wsparcia osobom potrzebującym pomocy, wykazując się dużą wrażliwością i empatią.
W takich sytuacjach, pozostaje nam po prostu być z tą osobą
Poniedziałek, ok. godz. 20.00, pan Mariusz dojeżdżał właśnie do przystanku, gdy podszedł do niego młody chłopak.
– Powiedział, że jego koleżanka potrzebuje pomocy. Zatrzymałem się na przystanku i poszedłem go szukać. Odnalazłem go w tylnej części autobusu. Obok niego siedziała młoda dziewczyna. Bardzo się trzęsła. Jej stan był niepokojący – wspomina pan Mariusz. – Zadzwoniłem na numer 112, żeby wezwać karetkę.
Stan dziewczyny pogarszał się, ale była przytomna. Udało się ustalić, że nie choruje na epilepsję i cukrzycę. Dziewczyna zaczęła odczuwać duszności, dlatego pan Mariusz zdecydował się wyprowadzić ją na powietrze. Usiadł z nią na ławce w wiacie przystankowej. W pomoc włączyła się jedna z pasażerek.
– Razem z panią posadziliśmy ją między sobą, żeby ją przytrzymywać i jednocześnie trochę ogrzać, bo tego dnia było dość chłodno. W pewnym momencie zaczęła słabnąć i osuwać się na ziemię. Powiedziała, że chce poleżeć. Ale było zbyt zimno, by pozwolić jej leżeć na zewnątrz, dlatego z pomocą dwóch pasażerów przenieśliśmy ją do autobusu i ułożyliśmy w pozycji bezpiecznej – mówi pan Mariusz.
Pan Mariusz był w kontakcie z numerem 112 i cały czas czuwał przy dziewczynie oczekując na przyjazd karetki. Gdy zadzwonił telefon dziewczyny odebrał, jak się okazało dzwonił jej opiekun, który niebawem pojawił się na miejscu. Pan Mariusz odjechał dopiero, gdy opiekę nad dziewczyną przejęły służby ratownicze.
– W takich sytuacjach pozostaje nam po prostu być z tą osobą. Tyle możemy zrobić – mówi pan Mariusz, który niespełna dwa lata temu uratował życie mężczyźnie, którego reanimował na pokładzie autobusu do czasu przejęcia go przez służby ratunkowe.
Nie chciałem zostawiać jej samej
Niedziela, ok. godz. 8.30. pan Andrzej zmierzał swoim autobusem w kierunku Sobieszewa. Jego uwagę zwróciła starsza kobieta z walizką.
– Sprawiała wrażenie zagubionej, udało mi się dosłyszeć fragment rozmowy w języku rosyjskim. Kobieta rozmawiała z jedną z pasażerek nieopodal mojej kabiny. Na najbliższym przystanku włączyłem się do rozmowy. Choć minęło już wiele lat, szczęśliwie pamiętam trochę rosyjskiego ze szkoły – śmieje się pan Andrzej.
Jak się okazało, kobieta nie porozumiewała się w języku polskim. Przyjechała z Ukrainy, by święta spędzić z przebywającą w Gdańsku córką. Chciała dotrzeć do miejsca, którego adres miała zapisany na kartce. Niestety przystanek, na którym powinna była wysiąść dawno minęli.
– Nie chciałem zostawiać jej samej, w oczekiwaniu na autobus powrotny na przystanku, na którym w niedzielny poranek mało kogo można spotkać. Uznałem, że najlepiej będzie, gdy podjedzie ze mną kilka przystanków do Sobieszewa i tam przesiądzie się na właściwy autobus powrotny – mówi pan Andrzej.
Ale na tym nie skończyła się pomoc pana Andrzeja. – Na kartce napisałem pani nazwę przystanku, na którym powinna wysiąść i wyjaśniłem jak z przystanku ma dojść do celu. Skontaktowałem się też z kolegą Arkiem – kierowcą autobusu, na który miała się przesiąść. Opisałem mu sytuację i to jak wygląda kobieta – wspomina pan Andrzej.
– Dzięki opisowi kolegi, dostrzegłem tą panią wśród oczekujących na mój autobus. Dopilnowałem, by wysiadła na właściwym przystanku. Pokazałem drogę i upewniłem się, że po wyjściu z autobusu zmierza w dobrym kierunku – relacjonuje pan Arek, który na swoim koncie ma wiele sytuacji, w których służył wsparciem. To właśnie pan Arek w 2016 roku zatrzymał autobus wypełniony pasażerami i udzielił pomocy mężczyźnie, który w kałuży krwi leżał przy drodze, tym samym ratując mu życie.
– Lubię swoją pracę i lubię ludzi. I staram się pomagać – odpowiada pan Andrzej pytany, czy takie sytuacje często mu się zdarzają.
Kierowcy i motorniczowie GAiT na swoim koncie mają już wiele sytuacji, w których służyli wsparciem. Za każdym razem, gdy ratują czyjeś życie udzielając pierwszej pomocy, niosą pomoc zagubionym osobom, interweniują, gdy komuś dzieje się krzywda, czy po prostu służą radą i wsparciem, jesteśmy z nich dumni.