W czwartek, 28 czerwca 1945 roku, krótko po 10 rano Teodor Meus wyprowadził na gdańskie ulice pierwszy po wojnie kursowy tramwaj. Pierwszym pasażerem był prezydent miasta Franciszek Kotus-Jankowski. Linia tego dnia połączyła zajezdnię we Wrzeszczu z Jaśkową Doliną. Konduktorem w tramwaju był Franciszek Jefremczuk, który tak wspominał ten dzień na antenie Radia Gdańsk w 1965 roku:

 

 

– Otwarcie było bardzo uroczyste. Kiedy wyjechaliśmy, ludzie krzyczeli, żołnierze czapkami rzucali; reszty nie chcieli, biletów nie chcieli…Aby tylko tramwaj kursował. Jeździłem prawym torem aż do godziny 20. Przyniosłem do kasy ok. 300 zł. Stopniowo jeździliśmy coraz dalej (…) Nie mieliśmy wtedy ani mundurów, ani żadnych przyrządów. Nie było szczypiec – tylko ołówki, o które sami musieliśmy się postarać. Nie mieliśmy też zmiany. Jeździliśmy od 7 do 20. Czasami do 19. Motorowi mieli lepiej, bo po skończonej pracy oddawali korbę, wóz i szli do domu. Konduktorzy musieli jeszcze dotrzeć do siedziby na Jaśkowej Dolinie i tam zdać pieniądze. A potem szło się do domu w Oliwie, bo nie było żadnej komunikacji.

 

 

Na ten wielki dzień mechanicy z wrzeszczańskiej zajezdni przygotowali wagony tramwajowe z numerami 143, 148 i 261. Dekoracja była skromna. Tworzyły ją wykonane własnym przemysłem godła państwowe z chorągiewkami w narodowych barwach oraz girlandy i zielone gałązki. Brakowało szyldów z kierunkami jazdy, na przystankach nie było rozkładów jazdy. Linia nr 1 ruszyła przy akompaniamencie zakładowej orkiestry dętej Jana Sylwestrzaka.

 

 

 

IMG_2899

Fot. Archiwum ZKM w Gdańsku

 

 

– Prowadziłem wagon wolno, aby dać możliwość nielicznym wówczas Polakom, mieszkańcom Wrzeszcza i Gdańska, cieszenia się na równi z nami z tego historycznego momentu – wspominał Teodor Meus.

 

Więcej na ten temat można przeczytać w książce „Gdańsk w tramwajach i autobusach” oraz w ostatnim wydaniu pisma „30 dni”.

Skip to content